Zastanawiasz się, czy sól himalajska jest zdrowsza od tej pochodzącej z innych źródeł — np. z europejskich kopalni lub z morza? Chcesz wiedzieć, w jakim stopniu jej popularność wynika z rzeczywistych własności prozdrowotnych, a w jakim jest zaledwie chwytem marketingowym? Jeżeli poszukujesz sprawdzonych informacji na ten temat, przeczytaj już teraz nasz krótki artykuł. Jesteśmy przekonani, że zawarte w nim informacje okażą się dla Ciebie interesujące i sprawią, że podczas kolejnych zakupów z łatwością wybierzesz najlepszą sól kuchenną dla siebie i swoich bliskich.
Mimo iż spoty reklamowe nie powinny stanowić źródła wiedzy, ich oddziaływanie na nasze wybory zakupowe jest niewątpliwe. Często powtarzany komunikat, jakoby sól himalajska była najzdrowsza na świecie, z czasem utrwala się tak mocno, że zaczynamy w niego wierzyć. Co więcej, ten przekaz dodatkowo jest poparty takimi argumentami, jak tradycje medycyny pakistańskiej albo fakt, że jest ona wydobywana ręcznie i zawiera ponad 80 minerałów niezbędnych dla zdrowia. Czy jednak sól spożywcza pochodząca z innych źródeł jest w jakiś sposób gorsza lub uboższa? Aby rzetelnie odpowiedzieć na to pytanie, warto przyjrzeć się bliżej właściwościom cudownego produktu z Himalajów.
Pragnąc zweryfikować przekaz płynący z reklam, trzeba odnieść się do badań naukowych dotyczących soli himalajskiej oraz jej wpływu na zdrowie. I tu spotyka nas pierwsze rozczarowanie — okazuje się bowiem, że w PubMed (największej bazie zawierającej wyniki badań naukowych z całego świata) nie znajdziemy na jej temat żadnych wpisów. Kolejną złą wiadomością dla entuzjastów tego rodzaju soli kuchennej jest fakt, że nie ma jej również na liście USDA (Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych), mimo iż regularnie publikuje on zestawienia dotyczące wartości odżywczych różnych produktów żywnościowych.
Informacja, że sól himalajska zawiera 84 dobroczynne dla zdrowia elementy, pochodzi z książki „Water & Salt - The Essence of Life”. Jej autorami są dr Barbara Hendel (lekarz i biofizyk) oraz Peter Ferreira. Twierdzą oni, że ten cudowny produkt ma w składzie między innymi rad i polon (pierwiastki radioaktywne odkryte przez Marię Skłodowską-Curie), a także rtęć, cer, uran, neptun i pluton. Przypomnijmy, mowa o soli spożywczej, a nie o tablicy Mendelejewa.
W świetle faktu, że sól himalajska ma zawierać pierwiastki promieniotwórcze, powyższe pytanie jest jak najbardziej zasadne. Czy zatem ten cudowny produkt pomaga naszemu zdrowiu, czy może raczej mu szkodzi? Przede wszystkim należy pamiętać, że jego podstawowymi składnikami są sód (około 38%) oraz chlor (około 62%). Z chemicznego punktu widzenia jest to bowiem nic innego, jak NaCl, czyli chlorek sodu, inaczej sól kuchenna. Pozostałe elementy, nawet jeśli rzeczywiście są obecne, występują w śladowych ilościach.
W tym miejscu należy podkreślić, że wpływ sodu na organizm ludzki nie jest obojętny. Nadmierne spożycie tego pierwiastka może w pewnym stopniu przyczynić się do powstania takich dolegliwości, jak:
W tym kontekście twierdzenie, że jakaś sól kuchenna (nawet jeśli pochodzi z Himalajów) ma obniżać ciśnienie, jest po prostu kłamstwem.
Chlorek sodu jest bezbarwny. Różowa barwa jest skutkiem obecności takich substancji jak potas (występujący w ilości 3,5 g/kg), wapń (94,05 g/kg) i żelazo. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że zgodnie z zaleceniami WHO dzienne spożycie soli kuchennej to maksymalnie 5 g, występujące w takich ilościach minerały dadzą nam 0,02 g wapnia i 0,0175 g potasu na dzień. To zbyt mało, by mieć rzeczywisty wpływ na zdrowie.
Reasumując — sól kuchenna z Himalajów jest równie zdrowa, jak ta z Francji, Portugalii czy Kłodawy. Wszystkie te produkty (a nawet znacznie więcej) znajdziesz na naszej stronie. Pamiętaj też, że NaCl może służyć nie tylko w celach spożywczych, ale ma też wiele innych ciekawych zastosowań. Jeśli chcesz je poznać, odwiedź nas już dziś. Zapraszamy!